Wirtualny Teatr Historii 

MS Piłsudski i powstanie warszawskie. Luksusowy polski transatlantyk i dramatyczne 63 dni z historii Polski. Dzięki Wirtualnemu Teatrowi Historii („MS Piłsudski” i „Kartka z powstania”) opowieści o nich stają się znów żywe. 

Wirtualny Teatr Historii to pop-upowe kino VR, które w ostatnich kilku miesiącach gościło w wielu polskich miastach. Szczecin, Darłów, Sandomierz, Zamość, Gdynia i Zakopane – miasta, gdzie w wakacyjnym okresie pojawiają się turyści z całej Polski. Za darmo i bez wcześniejszej rezerwacji – każdy chętny mógł po prostu zajrzeć do namiotu i obejrzeć przygotowane filmy w goglach do wirtualnej rzeczywistości. Pomysłodawcy akcji zamiast zachęcać Polaków do zobaczenia filmów na smartfonach, sami przyjechali do nich z VR-owym kinem. Sukces? Gdy byłam w pop-upowym kinie w Zakopanem, zainteresowanie filmami było spore, ale statystyk całej akcji nie znam. 

W repertuarze WTH:  „MS Piłsudski – ukryta historia” oraz „Kartka z powstania”. Dwa filmy – oba dotyczące historii Polski, ale diametralnie różne. „MS Piłsudski” to film edukacyjny, z rekonstrukcjami i archiwaliami, natomiast „Kartka z powstania” to krótkometrażowa fabuła. 

MS Piłsudski – ukryta historia 

MS Piłsudski to trochę nasz polski Titanic. Nie tyle ze względu na tragiczny koniec, ale luksus i ekskluzywność jakimi się chwalił. Na pokładzie oprócz sali balowej, jadalni czy kaplicy znajdowały się też dwa zakłady fryzjerskie, siłownia i basen. Wszystko zrobione z najlepszych materiałów i doskonałej jakości, nawet popielniczki projektowane były przez znanych artystów. 

Transatlantyk mógł być bez wątpienia chlubą wśród polskich statków, miał być „ambasadą polskiej kultury”, podróż na nim do Stanów Zjednoczonych sama w sobie była luksusem i przyjemnością.

Historię Piłsudskiego zakończyła II wojna światowa. Po jej wybuchu, w czasie powrotu statku z Nowego Jorku, został skierowany do Wielkiej Brytanii. Zatonął w trakcie swojego pierwszego wojennego rejsu do Australii, 26 listopada 2019 roku.

VR-owy film nie tylko przybliża historię prestiżowego transatlantyku, ale także pozwala przenieść się na jego pokład. Widzowie w goglach mogą rozglądać się po pokładzie statku z czasów jego świetności, zajrzeć na salę balową, do kajut czy na siłownię. Film zaprasza także na podróż dookoła wraku statku, uświadamiając jego tragiczny los. Oprócz ujęć statku widzowie oglądają też materiały archiwalne oraz słuchają opowieści o historii transatlantyku.

W filmie VR zastosowaną też komputerową animację, która pozwoliła osadzić widza w świecie przedstawionym. Film wykorzystuje wiele elementów, zrealizowanych w różnych technikach, co pozwala odtworzyć losy statku w różnych etapach jego “życia” – od wspomnianych archiwów po animowane postacie historycznych przywódców. Z pewnością edukacyjny przekaz, ubrany w atrakcyjną formę, staje się bardziej interesujący dla przeciętnego widza. W filmie można zauważyć dwie części – pierwsza jest zaledwie zalążkiem historii, druga opowiada ją jeszcze raz, ale z większą ilością szczegółów. To zabieg trochę niepotrzebny, burzący strukturę opowieści. “MS Piłsudski” to jednak film edukacyjny, który warto zobaczyć.

Film to jednak nie koniec! Koncept Kultury opublikował też stronę internetową, na której można odkrywać kolejne tajemnice Piłsudskiego. Strona ma formułę interaktywnego filmu, w którym sami odbiorcy decydują o kolejny do zobaczenia rozdziale. Platformę można do woli eksplorować, oprócz samej opowieści, jest tu też model statku 3D, gry i scenariusze lekcji. Doskonałe uzupełnienie wizyty w kinie VR.

Kartka z powstania

Otwierasz oczy, rozglądasz się, czujesz, że jesteś ranny. Na szczęście nie jesteś sam, są z tobą inni powstańcy, którzy pomogą ci dojść do siebie i nie zgubić się w podziemnych labiryntach. Przemieszczacie się z największą ostrożnością po ciemnych kanałach, wychodzicie na powierzchnię niszczonej Warszawy. Nie tylko słychać strzały, kule dosłownie latają obok ciebie. Bo w “Kartce z powstania” widz nie jest obserwatorem, widz jest jednym z uczestników Powstania Warszawskiego.

Wirtualna rzeczywistość daje możliwość wywołania u odbiorcy poczucia obecność w oglądanej historii. Niewiele jednak filmów VR potrafi wykorzystać potencjał tej technologii. Muszę przyznać szczerze, że obejrzałam wiele filmów zrealizowanych w wirtualnej rzeczywistości, bardzo często jednak czułam, że jestem gdzieś obok opowiadanej historii. Nie w “Kartce z powstania”! Tu od pierwszej sceny stajesz się jednym z bohaterów i pełnoprawnym uczestnikiem tego, co się dzieje.

Dzieje się tak nie tylko dzięki technicznym możliwościom: połączeniu stereoskopii z dźwiękiem ambisonicznym, ale przede wszystkim dzięki umiejętnemu wykorzystaniu szansy jaką daje filmowi VR. Twórcy zadbali o to, żeby widz z jednej strony miał poczucie decyzyjności co to tego, gdzie spogląda, a jednocześnie nie przegapił żadnej ważnej sceny. Umiejętna gra dźwiękiem, światłem i obrazem każe widzowi być zanurzonym w tej historii na 100 proc. Muszę przyznać, że nie pamiętam kiedy widziałam film, w którym zjawisko immersji było tak silne. Tyle, o technice.

Bo do mistrzowskiego użycia technologii, trzeba dodać poruszającą historię, która zresztą często towarzyszy filmom wojennym. Opowieść o tytułowej “kartce z powstania”, to opowieść miłości ojca i córki. Choć film trwa zaledwie 16 minut, pojawiają się odciągające od głównego wątku dygresje, pokazujące dramat i okrucieństwo wojny.

Niesamowite w “Kartce z powstania” są też zdjęcia, bo choć sprzęt VR nie pozwala jeszcze na świetną jakość oglądanego obrazu, to widz i tak czuje na swojej skórze dyskomfort poruszania się po ciemnych kanałach, gdzie nie wiadomo, co kryje się za zakrętem. I chce mu się płakać, gdy widzi szybko popadającą w ruinę Warszawę. I zamyka oczy, gdy ktoś obok niego traci swoje życie…