Sztuka na billboardach
Billboard – nośnik reklamy, duży plakat lub tablica reklamowa wykorzystywany w marketingu. Znamy go z przestrzeni miejskiej, gdzie promuje wszystko: od szamponu do włosów, przez ekskluzywne hotele, po polityków. Festiwal Art Moves w Toruniu jednak po raz kolejny pokazuje, że billboard nie musi być związany tylko z reklamą. Billboard może stać się sztuką.
Siłę billboardu doskonale pokazał film „Trzy Billboardy za Ebbing, Missouri” (2017), w którym komunikaty zaprezentowane na billboardach miały ważny istotny na życie całej społeczności. I choć zazwyczaj billboardy służą celom reklamowym, i w Polsce zdarza się, by jakaś organizacja wykorzystała tę przestrzeń, by zamanifestować swoje idee czy poglądy.
Jako nośnik idei, ale i przede wszystkim sztuki, billboard traktuje festiwal Art Moves w Toruniu. Festiwal przekracza dwie ważne granice: po pierwsze sztukę łączy z reklamą, wykorzystując jej standardowe nośniki (nie tylko billboardy, ale także citylighty i ekrany LEDowe), po drugie sztukę z przestrzeni galerii przenosi w przestrzeń miejską. Zaprasza też do happeningów. W ten sposób można powiedzieć, że Art Moves wchodzi w interakcję z miejską tkanką zawłaszczając przestrzenie, które na co dzień nie należą do strefy sztuki.
W tym roku Międzynarodowy Festiwal Sztuki na Billboardach Art Moves odbywa się już po raz dwunasty. Jak każdego roku w całym mieście prezentowanych jest kilkanaście prac artystów z całego świata – mają prowokować, skłaniać do myślenia i działania. W tym roku tematem przewodnim festiwalu jest pytanie „Nadciągająca katastrofa czy szansa by uratować siebie i świat?”
I na nie właśnie odpowiada praca zwycięzcy festiwalu Dawida Celka. Jego billboard „No Future” to dwa krótkie słowa i domalowane „W”, które zmienia przekaz. Dawid Celek zamienia brak przyszłości na stwierdzenie, że przyszłość jest właśnie teraz – z pesymistycznego stwierdzenia, tworzy przekaz motywujący i optymistyczny. Minimalizm i prostota zarówno jeśli chodzi o kolorystykę, jak i użyte fonty sprawiają, że przekaz jest czytelny i zrozumiały. Czarne barwy tła towarzyszące napisowi „No future!” mają zdecydowanie negatywny wydźwięk, natomiast litera „W” domalowana kolorem zielonym – z jednej strony symbolizuje nadzieję, z drugiej sugeruje, że tym, co może uzdrowić przyszłość jest ekologia i walka o klimat. Litera „w” wygląda także jak dopisana sprayem – staje się więc oznaką rewolucji i sygnałem, że walkę o lepsze jutro będą toczyć nie duże instytucje i organizacje, a raczej oddolne ruchy. Czy nad ciąga katastrofa? Dawid Celek swoim billboardem mówi, że nawet jeśli nadciąga, to ciągle jest czas by uratować siebie i świat.
Natomiast polskim plakatem, który możemy zobaczyć na citylightach w tej edycji Art Moves jest dzieło Wojciecha Mazura. Wyróżnia się swoim żółtym, intensywnym i krzykliwym tłem. W centrum plakatu widzimy natomiast czaszkę w czapeczce z daszkiem z napisem „I love sun”. Ironiczny wymiar plakatu pokazuje do czego może doprowadzić globalne ocieplenie. Dzieło zawraca uwagę na działalność człowieka, który ze względu na swoją wygodę i chwilową przyjemności, nie zwraca uwagi na długofalowy efekt swojego zachowania. Wreszcie pokazuje, że to co pozornie wydaje się doświadczeniem pozytywnym, może nieść ze sobą tragiczne konsekwencje. Niektórzy mogą też doszukiwać się politycznego wymiaru plakatu. Czy może czerwona czapka z białym napisem nie kojarzy się z obecnym prezydentem USA?
Swoje prace zaprezentowała też Joanna Górska i Rafał Góralski z Galerii Rusz. Ich plakaty dotyczą kwestii „problemu” i tego, co nim właściwie jest. Rafał Góralski retorycznie pyta czy aby źródła problemów nie tkwią w nas, a Joanna Górska daje do zrozumienia, że problemy są właśnie po to, by motywować nas do działania. Oba plakaty łączy bardzo kolorowa i wzorzysta tekstura w tle i przyciągające uwagę fonty, charakterystyczne dla plakatów i bilbordów z Galerii Rusz.
Art Moves festiwal na miesiąc zamienia ulice Torunia w galerie sztuki. Wychodzi z dziełami sztuki i przekazem artystów bezpośrednio do ludzi, zderzając ich zupełnie przypadkowo i często nieświadomie z ideami prezentowanymi na bilbordach. Treść billboardów wymusza dialog z ich odbiorcami – zaczepia, czasami wpędza w strefę dyskomfortu. Wreszcie każe dokończyć zdanie „Jestem na świecie po to…”, a odpowiedzi zapisać na kolorowych karteczkach i przykleić do billboardu. W tym wypadku sztuka, choć bez nowych technologii (za wyjątkiem ekranów LED), wykorzystuje nowe sposoby na interakcję z odbiorcami: przestrzeń miejską i nośniki reklamowe.