Shazza w muzeum
Disco polo to fenomen
w polskiej muzyce. To chyba jedyny gatunek muzyczny, który ma tak wielu
wielkich fanów i tak wielu zagorzałych przeciwników. Do tego dochodzi grupa
osób, która choć słowa wszystkich hitów zna na pamięć, nigdy publicznie nie
przyzna, że słucha takiej muzyki. Co stoi za sukcesem tego zjawiska? Na to
pytanie próbowała odpowiedzieć wystawa „Disco Relaks” w Państwowym Muzeum
Etnograficznym w Warszawie.
Disco polo obecnie wróciło do łask Polaków za sprawą takich zespołów jak Weekend, Piękni i młodzi, a przede wszystkim powrotu zespołu Akcent. Ciągle jednak, gdy Polacy myślą o disco polo z sentymentem wspominają lata 90. – najlepsze czasy Shazzy, Boys czy Bayer Full. Czasy, w których programy poświęcone temu gatunkowi znalazły swoje miejsce w weekendowych pasmach stacji komercyjnych, a handel kasetami kwitł oficjalnie i w podziemiu. Gdy myślimy „rzeczy kultowe” w kontekście disco polo, mamy na myśli właśnie te kasety magnetofonowe, plakaty i kiczowate teledyski. Właśnie „Rzeczy kultowe” ma tytuł projekt, w ramach którego zrealizowana została wystawa w Muzeum Etnograficznym – nie dziwi więc, że uwagę poświęcono przede wszystkim fenomenowi zespołów disco polo lat 90.
Czas przemian, z pozoru nieograniczonych możliwości i marzeń o sukcesie, znalazł swoje odbicie w nieskrępowanej estetycznie wyobraźni twórczyń i twórców tego gatunku. Pomimo odrzucenia przez część środowisk opiniotwórczych, disco polo porwało miliony Polaków i porywa nadal – tak o latach 90. piszą kuratorzy wystawy na stronie internetowej.
Zanim zwiedzający wkroczy we właściwą część ekspozycji, która znajduje się za zasłonką z plastikowych taśm, mogą zapoznać się z kalendarium przypominającym o najważniejszych wydarzeniach z historii disco polo. Już po przekroczeniu kolorowej zasłonki, widzowie mogą usłyszeć dźwięki muzyki popularnej dobiegające z ekranów. Nie można było przecież stworzyć wystawy o muzyce, bez tego co jest jej kwintesencją: muzyki i teledysków. Ekspozycja wyposażona jest więc w kilkanaście ekranów, na których prezentowane są kultowe teledyski, telewizyjne występy gwiazd disco polo czy fragmenty koncertów oraz archiwalne wypowiedzi artystów. Są tu hity Bo wszyscy Polacy, Mydełko Fa, Bierz co chcesz czy Taka jestem. To właśnie filmy wideo najlepiej oddają klimat i atmosferę wielkiego boom na disco polo czy lat 90. Jest tu też teledysk Shazzy, który opowiada o… denominacji, co podkreśla silny związek muzyki z ówczesną rzeczywistością.
Wystawa podzielona jest na pięć części. Pierwsza nosi tytuł „Wolność, wolność i swoboda” odnosząca się do przeboju zespołu Boys. To rozdział poświęcony demokracji, przypominający czasy, w których rodził się fenomen disco polo – zmiany jakie nastąpiły w Polsce po roku 1989. Pokazuje też najważniejsze wydarzenia, ugruntowujące pozycję disco polo w świadomości Polaków. Wraca też do przeszłości, do muzyki chodnikowej i italo disco. Część druga, zatytułowana „Kolorowe jarmarki” poświęconego genezie disco polo w Polsce: lata 60’, pocztówki dźwiękowe i Janusz Laskowski. Trzeci rozdział „Feminopolo” poświęcony jest kobietom w muzyce popularnej, a czwarty „Atlantyda” pokazuje marzenia o lepszym świecie jakie towarzyszyły artystom i ich odbiorcom.
Na wystawie nie brakło też eksponatów zachęcających widzów do interakcji. Jest tu mały pokoik w stylu lat 90., pełny kiczu: lampa z abażurem, gierkowskie krzesła, fototapeta z palmami. Tutaj zwiedzający mogą usiąść, zrobić sobie zdjęcie i przenieść się choć na chwilę o niemal trzydzieści lat wstecz.
Discopolowe artefakty(kasety, gazety) uzupełniają współczesne obrazy – Magdy Szumer czy Teofila Ociepki. Ich surrealizm i kolorystyka zupełnie naturalnie łączą się z estetyką disco polo. Są tu także przykłady literatury odnoszące się do muzyki popularnej (np. Po trochu – Weroniki Gogoli), a także artystyczne performance’e czerpiące z nurtu muzycznego fenomenu lat 90. Na dużym ekranie pojawiają się trzy utwory nawiązujące do disco polo. To właśnie rozdział „Jesteśmy disco polo” zamyka wystawę.
Disco polo to wyjątkowy gatunek muzyczny, który wpłynął nie tylko na muzykę, ale i na relacje społeczne, politykę i kulturę. Żal więc, że wystawa jest tak niewielka, a każda jej część to zaledwie jedna, dwie ściany. Eksponatów nie jest dużo, a liczba projekcji jest zaledwie początkiem dokumentacji tego gatunku – po wyjściu z wystawy ma się ochotę od razu włączyć internet w poszukiwaniu starych teledysków. Wystawa jest sentymentalną wycieczką w przeszłość i sygnałem, że zjawisko jakim jest disco polo zasługuje na pełnoprawną, wielką, multimedialną i nowoczesną wystawę. A może i na własne muzeum?